Ostatnio uległam modzie na olejowanie włosów. Z tego też powodu
rozpoczęłam poszukiwania w sklepach indyjskich, afroamerykańskich, oraz
typowo arabskich. Dzięki temu znalazłam nowe doskonałe kosmetyki, dużo
mocniejsze niż te europejskie, dużo tańsze i bardzo wydajne. Takim hitem jest między innymi olejek
jaśminowy prosto z Egiptu, czysty olejek arganowy który przywiozłam sobie
z Maroka aż po produkty indyjskie marki dabur trafiając do sklepów afroamerykańskich. Jestem otwarta na wszelkie nowości, choć
nieznajomość produktów afrykańskich sprawiła że podchodziłam do nich sceptycznie. Mimo to rozmyślałam co sprawia że ciężkie i ciemne włosy są tak piękne, a moje delikatne blond
piórka nadal są piórami bądź miotłami z którymi nie da zrobić się nic?!

Na
to pytanie odzyskałam odpowiedź od znajomej z Ghany która zaprowadziła mnie do sklepu nieopodal mojego miejsca
zamieszkania. Znalazłam w tej hurtownii produkty prosto z Jamajki, Ghany, Erytrei
oraz innych krajow afryki. Byłam zafascynowana!!! Tyle tu kolorowych produktow zupełnie innych niż te supermarketowe i drogeryjne. Można tu również kupić profesjonalne kosmetyki fryzjerskie. Chodziłam między półkami i podobało mi się wszystko :) Za dużo tego tu pomyślałam w końcu, nie wiedząc od czego zacząć, i poprosiłam o radę sprzedawczynię.
Pani ze sklepu powiedziała że warto
wypróbować olejek z mango i limonki, oraz maskę z olejem Arganowym ( o tym innym razem).
Pomyślałam dlaczego go nie kupić, a teraz dlaczego nie podzielić się z wami moją opinią ???


Zamieściłam dla Was skład, jak widać
może nie ma tam oleju z mango i limonki ale za to jest olejek z drzewa
herbacianego, olej marchewkowy oraz olejek jojoba. To naprawdę bogaty i naturalny skład za który zapłaciłam
około 3 funtów. Ten olej, to jeden z najlepszych zakupów które udało mi się zrobić w
ostatnim czasie. Olejek jest absolutnie wydajny, pachnie nieziemsko,
doskonale nawilża moje końcówki włosów, mimo że ich nie obciąża. Tak! Jest to jeden z produktów które wpisują się na listę moich absolutnych
ulubieńców. Warto
również wspomnieć że olejek ma bardzo słodki i delikatny zapach. Pachnie soczystym mango, ale także wyczuwam tutaj nutę truskawki i cytryny, chociaż cytryna wyczuwalna jest tutaj w
postaci słodkiej mufinki ;)
Jest to absolutny must have na lato! Już wkrótce wakacje- część z nas wyruszy na rajskie plaże ze słoną wodą, nie do końca pamiętając o tym że nasze włosy potrzebują nawilżenia!
A więc
bez względu na to, w jaki kondycji są twoje włosy, NAPRAWDĘ polecam zakup tego
oleju, oraz wykonywanie zabiegów z jego użyciem.
Jak ja go stosuję ?
1.
Myję włosy delikatnym szamponem dla dzieci. Delikatnie osuszam ręcznikiem. Na
wilgotne włosy nakładam Rasta Olejek i pozostawiam na około 30 minut.
2.
Wersja bardziej Hard Core : Olejek Rasta zmieszać z łyżką bądź
dwoma intensywnej kremowej maski nawilżającej włosy. Delikatnie rozczesać włosy palcami i zawinąć w reklamówkę jednorazową.
Natępnie nałożyć ciepły ręcznik i również odczekać około 30 minut.
Olejek Rasta stosuję również do mixów z innymi olejami i maskami, ale o tym innym razem :)
lubię wszelkie olejki :)
OdpowiedzUsuńMalinowe Ciasteczka